Wykorzystajmy potencjał
Inicjatywa Trójmorza nie należy do dobrze znanych formatów współpracy regionalnej w Europie. Tylko eksperci i niektórzy zainteresowani wiedzą o różnych organizacjach, które istnieją w Unii Europejskiej, ale także w połączeniu krajów UE i krajów spoza UE. Wystarczy podać kilka przykładów: współpraca bałtycka powstała w 1994 r., współpraca nordycko-bałtycka w 1992 r., Grupa Wyszehradzka w 1991 r., Czarnomorska Współpraca Gospodarcza w 1992 r., Proces Współpracy w Europie Południowo-Wschodniej w 1996 r., Strategia UE na rzecz Regionu Dunaju w 2010 r., czy Inicjatywy Trójmorza w 2016 r. Inną organizacją, którą można nazwać, jest Inicjatywa Środkowoeuropejska CEI, która powstała we współpracy Włoch, Austrii, Węgier i Socjalistycznej Federalnej Republiki Jugosławii (SFRY) w Budapeszcie 11 listopada 1989 r., zaledwie dwa dni po upadku muru berlińskiego. Gdyby zapytać ludzi na ulicy, czy znają jedną z tych Kooperacji, wielu nie miałoby pojęcia, niektórzy powiedzieliby, że słyszeli o Grupie Wyszehradzkiej, a niektórzy eksperci mogliby wymienić dodatkowe formaty współpracy. Większość z tych kooperacji to grupy ekspertów na szczeblu dyplomatycznym.
Wyszehrad, pierwotnie skomponowany, by skoncentrować wysiłki trzech państw: Czechosłowacji (po 1993 r. Czech i Słowacji), Polski i Węgier o członkostwo w UE i NATO, niemal zasnął, gdy tylko państwa te osiągnęły oba cele. Wraz z tak zwanym kryzysem migracyjnym w 2015 roku dostali dzwonek alarmowy, ponieważ kraje te chciały zachować swoją tożsamość narodową. Teraz Viktor Orbans flirtuje z Władimirem Putinem, po rosyjskiej inwazji na Ukrainę 24 lutego 2022 roku, wydaje się oznaczać koniec tego formatu, który dla kilku grup interesu przez kilka lat był nadzieją, że może stać się formatem bliższej współpracy krajów Europy Środkowej. Pomysł takiej współpracy w „Mitteleuropie” jest ciekawy, ale Wyszehrad jako koncepcja współpracy państw narodowych na poziomie międzyrządowym jest daleka od jakiejkolwiek idei „Mitteleuropy” czy Europy Środkowej. Wzmianka o „Mitteleuropie” w tym kontekście oznacza, że mówimy nie tylko o współpracy w części geografii Europy, ale o współpracy na tle historycznym i kulturowym.
Inicjatywa Trójmorza łączy w sobie znacznie więcej tego tła niż jakikolwiek inny format współpracy z krajami tego regionu. Większość z tych 13 krajów ma powiązania historyczne. Patrząc wstecz na królestwo czeskiego króla Ottokara Pszemysla, do królestwa polsko-litewskiego czy do cesarstwa Habsburgów, natrafisz na wiele powiązań historycznych i kulturowych. W drugiej połowie XX wieku totalitarny Związek Radziecki kontrolował większość tych krajów. Chorwacja i Słowenia nie były częścią ZSRR, ale Jugosławii, która również była rządzona przez ideologię komunistyczną. Tylko Republika Austrii nie należała do tego „imperium zła”, jak nieżyjący prezydent USA Ronald Regean nazwał kiedyś imperium sowieckie. Zmuszona do statusu neutralności Austria była częścią wolnej Europy. Wspominanie o tych historycznych aspektach nie oznacza, że powinniśmy popadać w jakieś sentymentalne uczucia. To byłoby złe podejście. Więzi historyczne i kulturowe są ważne dla zrozumienia wydarzeń. I musimy rozwijać naszą przyszłość.
Przede wszystkim agresywna polityka Władimira Putina podkreśla aspekt bezpieczeństwa w tym regionie. Historyczne doświadczenia Inicjatywy Trójmorza z rosyjskimi rządami uwrażliwiły także na zagrożenia płynące z Moskwy. Logiczne jest zatem również to, że to właśnie kraje bezpośrednio graniczące z Rosją należą obecnie do najsilniejszych zwolenników Ukrainy. Podczas gdy Zachód nie uważa, że imperializm jest nadal dominującym czynnikiem w rosyjskiej polityce, Wschód bardzo dobrze zna te idee. Tutaj mają świadomość, że tylko wspólna i silna pozycja europejska może powstrzymać rosyjski ekspansjonizm.
Logicznie rzecz biorąc, takie rozumienie europejskiej polityki bezpieczeństwa powinno wspierać żądanie, aby Unia Europejska rozwijała prawdziwie europejskie podejście do polityki bezpieczeństwa, polityki obronnej i polityki zagranicznej.
Właśnie w tej kwestii polityki zagranicznej i bezpieczeństwa potrzebna jest suwerenność europejska. Suwerenność w tym konkretnym przypadku oznacza zdolność do działania i kształtowania. Pod względem potencjału polityka europejska przyniosłaby tutaj wyraźną wartość dodaną w porównaniu z polityką czysto państwową. Dokładniej: europejska polityka zagraniczna to tutaj nie tylko koordynacja polityki zagranicznej 27 państw członkowskich przez Wysokiego Przedstawiciela ds. Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa (który jest również jednym z wiceprzewodniczących Komisji Europejskiej), ale gdzie poszczególne kraje, na przykład w ważnych kwestiach, takich jak polityka praw człowieka w Chinach, mogą blokować stanowisko europejskie, ale ministerstwo spraw zagranicznych UE z ministrem spraw zagranicznych (lub ministrem spraw zagranicznych) na czele. Nawiasem mówiąc, punkt, który spełniałby również wszystkie wymogi pomocniczości.
Kluczowe będzie również wsparcie ze strony społeczeństwa obywatelskiego. Polityka partyjna ma tendencję do obrony istniejących pozycji władzy. Jest to szczególnie widoczne w tzw. interesach narodowych, takich jak polityka Węgier, która mimo gróźb ze strony Rosji jeszcze bardziej zacieśniła pakt z Moskwą w kwestiach energetycznych. Ta zależność prowadzi następnie do tego, że Budapeszt podważa europejskie interesy bezpieczeństwa w interesie Moskwy.
Niezbędna będzie zatem większa współpraca między społeczeństwem obywatelskim, think tankami itp., aby wzmocnić wspólne europejskie interesy w krajach Inicjatywy Trójmorza. Wspólna pamięć historyczna, wspólne korzenie kulturowe stwarzają do tego bardzo dobre warunki. Wykorzystajmy potencjał.
Rainhard Kloucek
Sfinansowano ze środków Narodowego Instytutu Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Fundusz Inicjatyw Obywatelskich NOWEFIO na lata 2021-2030.